Rozdział 1: Szara
owca i złoty wilk.
Dziewczyna.
Jak nie dziewczynka – na oko dałbym jej z 15 lat, może
trochę więcej. Ubrana była w długą, niebiesko-czerwoną bluzę z krótkimi
rękawami, pod spodem mając najwidoczniej bluzkę z długim, czarnym rękawem. Żeby
nie było, że tylko ciuchem się zainteresowałem – bo był on wyjątkowo
charakterystyczny i dziwny, jak na kogoś, kto spaceruje sobie swobodnie po
budynku wojska – samą dziewczynką również się zaciekawiłem.
Miała długie, szare włosy, spomiędzy których wystawały blond
pasemka. Związane były one w wysokiego kucyka, który powiewał lekko, gdy szła
do przodu. Miała również grzywkę, coś w rodzaju mojej, ale bardziej zaniedbaną,
dłuższą, wyglądającą jakby momentami jej przeszkadzała.
Modelką nie była, miała ciałko tu i ówdzie, ale takie, jak
na dziewczynę przystało, czyli jest na czym oko zawiesić i na górze, i na dole.
Na górze – przede wszystkim. Po dłuższej chwili takiego zawieszenia jednak
wróciłem do jej twarzy, obserwując jej zachowanie.
Wyglądała na smutną. Albo niezadowoloną. Sam nie wiem,
ciężko było określić emocje z jej wyrazu twarzy. Ale jednego byłem pewien, co
sprawiło, że na chwilę wyrwałem się z tego pokoju i przeniosłem się do
magicznej krainy rozkojarzenia jak po zbyt długim przebywaniu w pokoju pełnym
oparów z paliwa.
Miała naprawdę hipnotyzujące, czarne oczy.
Widziałem je przez chwilę, gdy spojrzała w moją stronę, po
tym, jak zatrzymała się przed biurkiem Pułkownika. Były trochę puste, jakby bez
życia, ale jednak przyciągały. Przede wszystkim innością, w końcu w Amestris
najczęściej widzi się oczy koloru niebieskiego.
Nie była to taka czerń, jak oczy Mustanga, była ona
bardziej…delikatna?
Zresztą, nieważne, to tylko mała dziewczynka. Interesująca,
mała dziewczynka.
-Grey, tak? –usłyszałem po chwili głos Płomyczka, który
zabrał się za wypełnianie jakichś papierków –Trochę smutne imię, skąd twoim
rodzicom wpadł taki pomysł do głowy?
-Mamie podobał się kolor moich włosów. – dziewczynka
odpowiedziała na pytanie. Miała delikatny, ale stanowczy głos, również
niewykazujący większych emocji
-Nie jest to za piękne imię. Brzmi bardziej jak dla
chłopaka. –dodała po chwili, ponownie ukradkiem spoglądając na mnie.
-Dobrze…, czyli wszystkie dokumenty już poodbierałaś?
Przyszłaś już tylko po zegarek, co? Eh, dziewczyno, taka młoda jesteś, i po co
ci się w to bawić…-Mustang wyciągnął z szuflady jakiś pakunek i podał Grey,
która wyciągnęła z niego srebrny zegarek, który dostaje każdy Państwowy
Alchemik.
Państwowy Alchemik…
-Pojebało cię do reszty, staruszku? – powiedziałem bez namysłu,
spoglądając na Roya z pogardą
–Robisz z niej wojskowego kundla?
-Sama się zgłosiła, zdała testy celująco, praktyczny trochę
gorzej, ale ma mieć szkolenia…zresztą, całkiem ambitna jest…
-Ile ona ma lat? 13? – prychnąłem ze zniesmaczeniem. –Dobra,
ja byłem młodszy, ale myślałem, że nauczyliście się już, że branie dzieci do
wojska zwykle dobrze się nie kończy.
-Mam 16 lat…-usłyszałem nieśmiały głosik, który przerwał
moje wywody na temat zaistniałej sytuacji.
-Wyglądasz na maksymalnie 15, ale to nie zmienia faktu, że
jesteś niepełnoletnia. –kontynuowałem –Zresztą, podobno słabo u ciebie z
praktycznym zastosowaniem alchemii, więc, powiedz mi szczerze, na co ty się
niby przydasz w wojsku? Zginiesz na pierwszej-lepszej misji. Albo i przed
misją, wiesz jak niebezpiecznie jest w Centrali?
-Daj jej spokój Ed, to nie jest…twoja sprawa…-tym razem Roy
mi przerwał, więc spojrzałem ponownie w jego stronę. Uśmiechał się dość
podejrzanie, tak, jakby coś knuł przeciwko mnie. Albo już uknuł.
-Mówisz, że ci się nudzi, tak?
No tak, nudzi mi się. Co to ma do całej sprawy? Teraz
zajmujemy się nie mną, a tym dzieciakiem.
-Będziesz ją szkolił –powiedział stanowczo, wypełniając
jakiś dokument, po czym podbił go pieczątką.
-Chyba śnisz, Płomyczku –wstałem z zamiarem wyjścia, i gdy
pociągnąłem już za klamkę, Mustang odezwał się znowu, mówiąc coś, za co mógłbym
go zabić, albo coś w tym rodzaju, pobić, zadźgać. Dorwał mi się do resztek
sumienia.
-Wiesz, można wysłać ją bez szkolenia, jak chcesz. Ale jeśli
coś jej się stanie, to będzie wina braku doświadczenia i pomocy ze strony
innych. A raczej…
-Tak, tak, moja wina, całe zło świata zwal na mnie. –kopnąłem
w drzwi –Nudzi mi się, ale nie aż tak, żeby kogoś uczyć! –odwróciłem się i
podszedłem do jego biurka –Pułkowniku, ty mnie znasz. Ja nie mam cierpliwości
do ludzi.
-I jak ty chcesz się dzieci dorobić?
-Na całą wiedzę tego świata, idioto, mam 18 lat, czy ja
wyglądam na osobę, która planuje zakładać rodzinę?
-Wyglądasz na takiego, który przypadkiem sobie zmajstruje…
-Kończ, waść, wstydu oszczędź. –westchnąłem z politowaniem.
Nie miało być ckliwie czy zabawnie, miało być poważnie, ale ludzie jak widać
nie współpracują.
Usiadłem znowu na kanapie, a raczej położyłem się na niej.
Grey stanęła obok niej i spojrzała na mnie, uśmiechając się lekko,
prawdopodobnie tylko z grzeczności.
-Bardzo panu dziękuję.
-Jakie panu, jakie panu, jestem od ciebie starszy o dwa
lata, dziewczynko –odpowiedziałem, przejeżdżając ręką po twarzy.
-To jak mam mówić? –spytała. Taka duża, a taka głupia.
-Po imieniu. Edward, Ed, jak wolisz.
-Stalowy Alchemik? Oh…to…pewnego rodzaju zaszczyt być u
ciebie na szkoleniu…ym…Senpai.
-Senpai mogłaś sobie darować.
-Nie lubię mówić do ludzi po imieniu –poprawiła lekko włosy,
które osunęły jej się wcześniej na twarz –To jest zbyt duże spoufalanie się.
-To raczej coś normalnego –przestawiłem się z pozycji
leżącej na siedzącą –Spoufalanie się to fajna sprawa, powinnaś to wiedzieć,
masz 16 lat, taki wiek co się raczej do ludzi garnie.
-Nie przepadam za ludźmi –uśmiechnęła się w dziwny sposób –Odchodząc
od tematu, kiedy zaczniemy szkolenie?
-Od dzisiaj jesteś pod jego łaską, Grey –Mustang wtrącił nam
się do rozmowy, również „uśmiechając się” w ten jego specyficzny sposób.
I w ten sposób zostałem wrobiony w bycie niańką dla jakiejś
małolaty.
Na razie się nie rozkręciło, wiem. Ale jeśli ktos to wogóle czyta - od rozdziału drugiego będzie lepiej.
Owszem, ja czytam i czytać będę. Opowiadanie przypadło mi do gustu, narracja ze strony starszego Elrica wygląda całkiem zgrabnie i myślę, że będzie ciekawa. Zastanawiam się także, jak będzie wyglądała i rozwijała się relacja Eda z jego uczennicą. :) Gdybym na bieżąco nie czytała (to jest komentowała) twoich rozdziałów, to proszę, dobijaj się do mnie drzwiami i oknami. :D
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za pierwszy komentarz :D
UsuńTo fajnie, że ci się podoba sposób narracji ze strony Eda, wypróbowałam go wcześniej pisząc opowiadanie z koleżanką i rzeczywiście, jeśli się odpowiednio wczuje w postać, to całkiem ciekawie to wychodzi :)